czwartek, 4 kwietnia 2013

Zaśpiewaj coś 1#

Dzisiaj wstałam wcześnie bo o 06:30. Do szkoły miałam na 10:00. Byłam tam przewodniczącą, ale szczerze ? Strasznie się dziwiłam, że nią byłam, bo gabinet dyrektora odwiedzałam częściej niż moją klasę. Zlazłam powoli z łóżka i podeszłam do szafy. Ubrałam się TAK, bardziej na galowo, bo miałam przemówienie na jakimś występie w szkole. Zeszłam powoli na dół do kuchni, gdzie ciocia, sorry Meg (bo ciocia kazała tak na siebie mówić) smażyła naleśniki. Co mnie strasznie zdziwiło, bo żeby aż tak rano.
- Czeeeeść ! - krzyknęłam.
- Ciszej, obudzisz lokatorów.- powiedziała z drobnym uśmieszkiem.
- Lokatorów? Kto raczył przybyć do naszej komnaty tajemnic? - zaśmiałam się, biorąc naleśnika do ręki.
- To Paul. Tylko błagam, nie pesz się do niego. Proooszę. - Powiedziała Meg, ciągnąc słowo "proszę".
- No, to się okaże. - Powiedziałam ruszając prześmiesznie brwiami, przez co Meg zaczęła się masakrycznie śmiać. 
- A ty co się tak wystroiłaś ? - zapytała.
- Otóż, mamy dzisiaj jakiś występ w szkole i niestety.... Muszę gadać. - westchnęłam.
- Poradzisz sobie. To już ostatni rok - uśmiechnęła się. Położyła kolejną porcję placków na talerz, lecz ja już byłam pełna. Poszłam szybko na górę i zadzwoniłam do Alex. 
*rozmowa*

Ja- Czeeeść!
A.- Ooo. No siema.
Ja- Idziesz dzisiaj ze mną na lody ?
A. - Pewnie ! Kiedy ?
Ja- Teraz ! Podjadę po ciebie.
A. - Spoko. Narka.
JA. - Papa.

*koniec  rozmowy*

Po tej rozmowie zbiegłam na dół i wzięłam kluczyki od samochodu. Powiedziałam tylko, że wychodzę i wybiegłam. Wsiadłam do auta. Za jakieś 10 min. byłam pod domem Alex. Ona też szybko wybiegła i obie ruszyłyśmy do lodziarni. Ja zamówiłam loda truskawkowego, a Alex waniliowego. Gdy podchodziłam do stolika, jakiś gościu w okularach przeciwsłonecznych na mnie wpadł, wylewając na mój szkolny strój sok.
- Kurwa! - krzyknęłam.
- Przepraszam, nie chciałem. - powiedział.
- Taa... Dobra odejdź. - powiedziałam nieźle wkurzona, bo teraz musiałam się przebrać. 
- Naprawdę nie chciałem. Muszę ci to teraz wynagrodzić ... Co powiesz na wspólny posiłek ? - zapytał.
-Ja jebie. Nie umawiam się z nieznajomymi facetami ... w ogóle ci nie znam ! - powiedziałam. Dopiero teraz spostrzegłam, że gapi się na nas od pewnego czasu jakaś dziewczyna w aucie.
- No weź. Nie mam dużo czasu. - szybko odpowiedział.
- A ja przez ciebie muszę się przebrać, bo to był strój do szkoły ! - krzyknęłam.
- Y.. Chodzisz do szkoły ?
- Niestety. A teraz odejdź, bo idę do stolika - westchnęłam.Chłopak mi ustąpił, a ja postanowiłam się uspokoić. Ciągle w myśli powtarzałam " Uspokój się Alice, będzie dobrze". Wreszcie postanowiłam zasmakować smak lodów truskawkowych. Po miłym czasie spędzonym z Alex postanowiłam się przebrać, bo przez tego palanta byłam cała mokra. Szybko zmieniłam ciuchy i pojechałyśmy z Alex do szkoły. Już na 1 godzinie lekcyjnej były próby, na których niestety musiałam być. Wreszcie na 3 godz. lekcyjnej był występ. Opowiadał on o bezpieczeństwie w wakacje ale ... Po co do jasnej cholery jakaś nudna gadka w liceum o wakacjach ? No ale nic. Nadeszła moja kolej przemówienia. Brzmiało to tak:
"
No tak. Zbliżają się wakacje i jako przewodnicząca i 3-klasistka, chciała bym powiedzieć dokładnie to samo. Głównie zwracam się do pierszaków. Ludzie uważajcie naprawdę, bo nie chciała bym aby za rok już na studiach dowiedziała się, że kogoś zabrakło. To by było dla mnie najgorsze ..." 

Powiedziałam i już miałam zejść ze sceny, gdy nagle dyrektorka znów mnie na nią przywołała. 
- Ale... O co chodzi.? - zapytałam.
- Miałaś coś zaśpiewać . - powiedziała. Wybuchłam śmiechem. 
- Że co? Ja nie śpiewam !   - krzyknęłam.
- Oj nie udawaj. Wiemy, że śpiewasz w zespole Crazy Smile. Ale jak sama nie chcesz to ... Chłopaki chodźcie. - krzyknęła. Ale odstawiła szopkę. To jest SZKOŁA, jakby się nieco zapomniała... No ale tak. Dyrektora zawołała tajemniczych "chłopaków" i na scenę weszło pierdolone 1d! Syknęłam tylko coś pod nosem i chciałam zejść ze sceny. Nienawidzę pop'owców!!
- Ej ! A ty gdzie - krzyknęła dyrka.
- Ehhh. Po pierwsze nie śpiewam, po drugie nie będę kurwa głosu zrzynała dla taki idiotów. Popieprzyło panią? - krzyknęłam.
- Bloom ! Do gabinetu. Musimy coś omówić. - powiedziała dyrektorka, ale ja nie dałam za wygraną.
- Ta. Żeby mnie pani zgwałciła? Nigdzie z panią nie idę. - odpowiedziałam. Cała sala w śmiech.
- Bloom.! Wezwę twoich rodziców ! - krzyknęłam. Jak ona mogła ?! Wiedziała doskonale, że ich nie mam. Wygrała. Wybiegłam z sali i pobiegłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i gadałam do siebie "Dlaczego Ja ?!". Z łez wyrwała mnie Alex. 
- Ej. Kocie. Wiesz, że ona nie chciała. - powiedziała dziewczyna i mnie przytuliła. Ja postanowiłam jednak już nie wracać na sale. Poszłam na naszą halę sportową, wzięłam piłkę do ręcznej i zaczęłam sobie grać. Nie widziałam w tym sensu. Nagle na halę wparowała cała sala ludzi ze szkoły. Zamurowało mnie. Pieprzony boys-bendzik też był. Stałam jak wryta w luźnej bluzce sportowej z numerem 9 i krótkich spodenkach. Nie wiedziałam co robić. Zaraz podeszła do mnie pani dyrektor.
- Alice Bloom. - zaczęła - Nie chciałam Cię urazić. Przepraszam. 
- Aha, aha. Pani myśli, że jak zawoła pani całą szkoły i na ich oczach okaże pani skrupulatność to pani wybaczę ? - zapytałam z ironią w głosie.
- Przepraszam. - powiedziała.
- Niech oni wyjdą, bo chce sobie w spokoju zagrać.  - dodałam i skierowałam się w stronę bramki. Usiadłam przy słupku, ale nikt się nie ruszał z miejsca. 
- No co ?! - krzyknęłam na całą halę. Nie uzyskałam odpowiedzi. Nagle na halę wbiegł cały nasz skład ręcznej i przeciwniczki. 
- Co to kurwa jest ?! - zapytałam zdziwiona. 
- Gracie mecz towarzyski- powiedziała dyrektorka. Zdziwiło mnie to. Każdy stał już na swoim miejscu. Ja byłam obrotowym. Mecz się zaczął, a piłka po naszej stronie. Podanie Jess do Alex, Alex do Lily i w końcu Lily domnie i ... GOOL! Cieszyłam się jak głupia. Potem kolejny punkty. Nasz bramkarz był wyjątkowa świetny. Amy broniła super. Wygrałyśmy 24:3. Pierwsza wygrana w sezonie. BRAVO Alice. Po skończonym meczy poszłam do szatni się przebrać  i poszłam do domu. Co prawda lekcje jeszcze miałam, ale za mecz byłam zwolniona. Weszłam do domu i zastała uśmiechniętą od ucha do ucha Meg.
- Cześć. Co ty taka wesoła ? - zapytałam.
- Alice, moja córcia Amy przyjeżdża. Jak ja jej dawno nie widziałam- To fakt. Ja też jej ni widziałam. Amy była w Internacie. Ja jej nie pamiętam i jej tak jakby nie znam. Pamiętam jedynie to, że kiedyś, kiedyś, kiedyś bawiłam się z nią w piaskownicy i więcej jej nie zobaczyłam. Pewnie jest śliczna. Ucieszyłam się z tej wiadomości i poszłam do siebie. Ciocia od wyjazdu córki nie ruszała jej pokoju, nawet do niego nie wchodziła. Ja pobiegłam do siebie i weszłam na tablecie na tt. Nic się tam nie działo. Zeszłam na dół. Zobaczyłam ciocie ,która strasznie się niecierpliwi... Usiadłam w kuchni przy stole i włączyłam w słuchawkach muzykę. Niby już troche czasu mieszkam w Londynie, ale nadal kochałam polskie utwory. Nie, nie disco polo. Rzygam tym. Wolę zwykłą muzykę typu dance. nagle rozległ sie huk otwierających się drzwi i do domu wparowała zdyszana Amy. Ale wyładniała i się zmieniła. 
- Alice. ? Ta Alice ? - Spytała uśmiechnięta.
- Amy ? Cześć ! - Krzyknęłam i przytuliłam dziewczynę. - No leć do swojej mamy powiedziałam. Dziewczyna ma 16 lat, a jest jak dorosła. Ona poszła się rozgościć do siebie do pokoju, a ja poszłam do siebie. Było już późno, więc udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i w za dużej bluzce poszłam spać. Szybko odpłynęłam. Obudziłam się o 9:45. Dzisiaj Sobota więc się wyspałam. Zeszła na dół nie ubierając się. Zobaczyłam, że na lodówce wisi karteczka. 

"Kochanie jestem z Amy u naszej cioci. Obierz pieczarki. Nie długo wrócimy :) "

Wzięłam z lodówki pieczarki i usiadłam na krześle w kuchni. Było zimne, więc obleciał mnie przyjemny, zimny dreszczyk. Dałam sie ponieść wyobraźni. Z myśli wydobył mnie dzwonek do drzwi. Podeszłam w samych majtkach i za dużej koszulce i otworzyłam drzwi. Zamurowało mnie kogo tam spotkałam. Przed moimi drzwiami stał cały zespół One Direction. 
- Soryy, pomyliliśmy domy. - Powiedział Niall.
- Ja nie pomyliłem - dopowiedział Harry - Możemy wejść? - Bez słowa wpuściłam ich do domu i zaprosiłam do kuchni. Ja kończyłam swoją czynność, czyli obieranie pieczarek, a oni rozgościli się. Chyba nawet za bardzo.
- Czego chcecie ? - zapytałam, przerywając niezręczną ciszę. 
- Alice... Ja tutaj przyszedłem w ważnej sprawie. Bardzo ważnej. - powiedział Harry.
- Nie rozumiem. Wiecie jestem trochę zdziwiona. Nie codziennie pod twoimi drzwiami stoi znienawidzony przez ciebie zespół. - odpowiedziałam.
- Alice, nie wiem jak ci to powiedzieć. Tylko nie bądź wredna. - powiedział.
- Ej. Nie znasz mnie, nie wiesz jaka jestem ! - krzyknęłam.
- Znam cie lepiej niż myślisz. Urodziłaś się 7 maja, twój tata zginął w pożarze, a mama ...
- Zamknij się ! - przerwałam mu.
- Ej spokojnie. - powiedział Liam.
- Po co tu przylazłeś ?! - zapytałam.
- To trudne i  możesz tego nie zrozumieć ... Ty jesteś MOJĄ siostrą - powiedział Harry.
- Dobra... Gdzie ukryta kamera ? - zapytałam.
- Nie ma ukrytej kamery ! To jest prawda ! - krzyczał.
- Dobra, wyjdźcie. - powiedziałam. Chłopcy wyszli, a ja ciągle myślałam na tymi słowami. Skończyłam obierać pieczarki i skoczyłam na górę. Włączyłam laptopa. Chciałam trochę pogrzebać o rodzinie Stylesa, chociaż w to nie wierzyłam, że ja mogła bym być ... Bleeee... Usłyszałam ja dziewczyny wróciły do domu. Opowiedziałam wszystko i poszłam do siebie włączyłam słuchawki i siedziałam śpiewając. Postanowiłam jednak zejść na dół, aby coś zjeść. Zatrzymałam się jednak i słyszałam, jak ciocia gada przez telefon.
Ciocia - Anne, nie możesz tak jej wszystkiego mówić.
                             ***
              - Tak wiem, ona jest twoją córką, ale było trzeba nie oddawać jej. Teraz jest szczęśliwa u mnie. Proszę cię.

                             ***
             - Anne ! Powiem jej jutro. Ale nie wysyłaj już tutaj Harry'ego.


Co ?! Co ona powiedziała? Czy ona właśnie teraz potwierdziła wersję chłopaka ?! Po mojej głowie krążyło 1000 pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Zeszłam i podeszłam do cioci z przerażeniem.
- Słyszałaś ? - zapytała. Ja przytaknęłam.
- Czyli muszę ci powiedzieć prawdę. Kochanie, twoi rodzice cię zaadoptowali, a prawdziwą twoją mamą jest Anne Cox. Matka Harry'ego Stylesa.
- Cicho ! - krzyknęłam i ze łzami w oczach zamknęłam sie u siebie w pokoju. Jak oni mogli mi tego nie powiedzieć ? JAK ?! ...

____________________________

No i mamy 1 rozdział
Wiem, że troszeczkę  długi, ale mam nadzieję, że sie podoba.
Proszę o wyrozumiałość.
Jestem amatorką i ...
ZA WSZYSTKIE BŁĘDY, BRAK PRZECINKA ITP.

PRZEPRASZAM ;)

Nie długo następny rozdział :D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ.

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział. Piszesz świetnie, oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I bardzo dobrze że długi rozdział. Świetnie piszesz. Zaciekawiło mnie to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Super piszesz ;) Podoba mi się twój wygląd bloga ;)
    Zabieram się do czytania następnych rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję. To dla mnie bardzo ważne ;)