czwartek, 11 kwietnia 2013

"O tak. Czas na mój plan." 3#

Miałyśmy fajnie spędzić RAZEM dzień, a ona ? Wysyła mnie do znienawidzonego zespołu. Zrobiłam w aucie minę typu "WTF ?!". Gdy tylko stałyśmy przed ich "domem" ja ciągle siedziałam w samochodzie. Nie chciałam wychodzić... NIE CHCIAŁAM. Zmusiła mnie. Wyszłyśmy z samochodu, wzięłam moje walizki i obydwie weszłyśmy do środka. Bałam się panicznie. Kobieta weszła do salonu, a ja nadal chowając się za framugą drzwi, stałam w wejściu. 
- Cześć chłopcy ! - rzuciła Anne na przywitanie. - Mam dla was niespodziankę. Alice !- krzyknęła wołając mnie. Weszłam po cichu do salonu i  stanęłam koło kobiety.
- Znacie się zapewne, ale Alice to Liam, Harry, Louis, Nialler i Zayn. - powiedziała pokazując po kolei na każdego.
- Wiem kto to. - burknęłam.
- Uuu. Dziewczyna nie wie jak się bawić. Wyczuwam to. - powiedział Harry. Ja spiorunowałam go wzrokiem.
- Na pewno lepiej niż ty lalusiu. - rzuciłam oschle. Jeszcze pożałuje tego co powiedział. Nie daruję.
- Ej, ej bez takich. Chłopacy, a właściwie Liam, pokaż jej pokój. - powiedziała pewnie, że to on mi pokazać pokój, dlatego iż z innym bym się pogryzła. Chłopak zaprowadził mnie na górę. Otworzył drzi i przed moimi oczami pokazało się to Cudo. Nie czułam się tak jak dawniej w moim pokoiku, ale nie było aż tak źle.
- To twój tym czasowy pokój, bo podejrzewam, że długo z NIMI nie wytrzymasz. - powiedział, kazał mi się rozgościć i wyszedł. Było już ciemnawo więc poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wyszłam w mojej piżamie. Zerknęłam, która jest godzina. Była 22:30. Usiadłam i zaczęłam się powoli wypakowywać. Zauważyłam, że w torbie znajduję się kilka ciekawych gadżetów. Miedzy innymi: Słoik z żywimy molami, fioletowa farba, flamastry nie zmywalne itp. Zapomniałam, że przecież jeszcze tydzień temu byłam na obozowisku i tam robiłyśmy z dziewczynami nie złe odpały, ale mole jeszcze żyją ? Wpadłam na niecny plan. Wiem już jak odwdzięczę się Stylesowi. Nie wyobrażam sobie "Alice Styles". Tfu ! Bleeee.... Wyjęłam mojego tableta i weszłam na tt i fb. Na facebook'u siedziała Alex, więc postanowiłam do niej napisać. 
*rozmowa*
J- Hejoo ;*
A- Oo. No czema.
J- Huehue :3 Co robisz ?
A- Nudzę się, boo... NUDNO TU BEZ CIEBIE.
J- Ja też tęsknie ;(
A- Nom ;( Dokładnie :(
J- Wpadnij z Amy jutro do mnie. Pewnie i tak będę siedziała sama w domu. Jak powiesz "nie", to się obrażam.
A- No oke... Amy też ?
J- Taaak :D Papapapa ;*
A- Papa :) 
*koniec rozmowy*
Juhuuu ! Alex przyjdzie ! Cieszyłam się jak małe dziecko. Prowadzę od pewnego czasu nawet sławnego bloga, więc postanowiłam dodać nowy wpis:
"Siema Miśki ;* Znacie moją historię ... I jak czytałam kom. pod wcześniejszym postem zauważyłam, że ponad 75% nie popiera cięcia się, ale w moim wypadku... Co miałam zrobić? Moje życie legło w gruzach. Siedzę sobie teraz spokojnie w nowym domku i sie nudzę. Nie uwierzycie z kim mieszkam. Ja nie wierzę niestety negatywnie -_-. Mieszkam z prlnm 1D  ! Wiem, że większąść chciałaby się ze mną zamienić więc ... Zamiana ? ;* Dobra muszę kończyć. Papa :D"

Tak na prawdę chętnie bym się z nimi zamieniła. Mają rodziców którzy je kochają itp... Zerknęłam na zegarek. Ten czas za szybko leci bo już była 2:00.!  Zeszłam po cichu na dół i zauważyłam, że wszyscy śpią na kanapie. O tak. Czas na mój plan. Zaczęłam od pokoju Malika. Wzięłam fioletową farbę, porozkręcałam prysznic, następnie wlałam tam farbę i znów złożyłam wszystko tak jak było. Miłego mycia się Malik. Potem pokój Liama. Nic mi biedak nie zrobił, ale jak wszyscy to wszyscy. Wzięłam słoik z molami i wpuściłam je do jego szafy. Potem pokój Nialla i tu miałam problem. Nie wiedziałam co mu zrobić. Postanowiła, że zostawię go na koniec. Zeszłam na dół do chłopaków. Louisowi namalowałam na środku czoła jakiś fajny tatuaż niezmywalnym markerem. Loczkowi wyprostowałam włosy, zaczął się niepokojąco ruszać. wystraszyłam się i w końcu wyprostowałam mu tylko jeden bok. Makabrycznie śmiesznie wyglądał. Alice myśl. Co by tu tak dać Niall'owi. Wzięłam wszystkie jego ubrania i zmoczyłam w zielonej od barwnika wodzie. Barwnik niestety schodził po 1 praniu. Szybko  pobiegłam do siebie i zamknęłam na klucz. Nikczemny plan zrealizowany, teraz tylko czekać, aż się obudzą. Położyłam się spać. Około 7:00 obudziły mnie krzyki. Aha, plan działa. Zbiegłam szybko na dół i to co zobaczyłam... Po prostu lałam po nogach. Niall w zielonych ubraniach, Liam w dziurawych, Zayn z fioletowymi włosami, Harry z połową prostych włosów a Louis z mojego wyrobu tatuażem. Wyglądało to super. 
- Ty! - Krzyczał Harry pokazując groźnie wskazującym palcem. Zaczęłam jeszcze bardziej się śmiać.
- Nie, nie, nie mogę z was ! - krzyknęłam przez śmiech.
- Coś ty narobiła !? - Krzyknął Louis pokazując na tatuaż.
- Skąd ta pewność, że to ja ?! - Oburzyłam się.
- A kto kurwa inny ?! - zapytał Zayn.
- Niall po pierwszym praniu zejdzie, Liam nie wiem jak naprawić, Zayn Chyba się umyj lepiej, Harry po prostu zmocz głowę a ty Louis szoruj. Problem rozwiązany. Idę na tańce. - Rzuciłam tylko i poszłam na górę do siebie. Ubrałam się TAK. Potem się uczesałam i byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam po cichu na dół, złapałam za zielone jabłko i wyszłam. Udałam się w stronę szkoły tańca. Nareszcie doszłam. Weszłam do sali gdzie było pełno luster. Rzuciłam torbę w róg i zaczęłam tańczyć do Imagine Dragons Radioactive


*Oczami Harry'ego"

Jak ta gówniara mogła tak postąpić ?! JAK ?! Jeszcze mnie pożałuje ! Nie chce jej tu ! Wiedziałem, że będą z nią problemy. Jak tylko mama zaproponowała jej nocowanie u nas nie zgodziłem sie, ale moje zdanie sie nie liczyło. Wszyscy na Hura odpowiedzieli, że tak. Dobra Harry uspokój się, będzie dobrze. Poszedłem umyć włosy, które były proste !! Na szczęście stały się znów loczkowate jak kiedyś. Zeszedłem na dół do kuchni i zobaczyłem zielonego Niall'a smażącego naleśniki.
- Ona na prawdę musi u nas mieszkać ?!- zapytał farbowany.
- To tylko na chwilę. Za jakieś 5 dni mama po nią przyjedzie. - odpowiedziałem, łapiąc za naleśnika.
- Wierzysz w to? Bo ja jakoś nie. - powiedział wchodząc do kuchni Zayn.
- Oj będzie dobrze. - powiedziałem, chociaż wiedziałem, że to nie prawda.
- Dobrze ?! Ty siebie słyszysz ?! Dobrze ?! Dobrze to mi zrobiła na głowie. - krzykną.
- Ona od jutra idzie do szkoły ! Do 16 mamy spokój. - Przynajmniej to mnie utrzymywało przy duchu. Nie wytrzymałbym z nią tak jak z resztą reszta. Na szczęście teraz poszła na jakieś zajęcia.


*Oczami Alice*

Skończyłam tańczyć tak około 14:30. Złapałam za torbę i pobiegłam do Alex. Dziewczyna wpuściła mnie do domu, po czym poszła się przebrać. Obydwie pobiegłyśmy po Amy i w końcu wszystkie razem udałyśmy się do mojego tymczasowego domku. Wiedziałam, że z chłopakami będzie ciężko. Weszłyśmy do środka. Dziewczyny nie mogły uwierzyć, że są w domu 1D.
- Ym chłopaki to jest Alex i Amy - powiedziałam do siedzących w kuchni.
- O następna banda - burknął Zayn. Spiorunowałam go wzrokiem.
- Zayn, kochanie jak włoski - powiedziałam sarkastycznie.
- O wiesz. Zajebiście. - uśmiechnął się ironicznie. Zaprowadziłam dziewczyny do siebie.
- Wow, luksusy - pisknęła Amy.
- No, dokładnie. Uu Alice zazdroszczę. - dodała Alex.
- Przestańcie. Nie chce tu mieszkać.... - odburknęłam. Zeszłyśmy na dół do chłopaków. Wzięłam z lodówki jogurt i usiadłam na kanapie.
- Posuń się - powiedział zielony (Niall)
- Ups. Nie ma miejsca. - odpowiedziałam ironicznie.
- Ym. Idź być wrednym gdzie indziej. - odpowiedział.
- Spoko-  powiedziałam. Chciałam wziać do siebie też dziewczyny, ale Amy gadała z Harrym, a Alex z Zayn'em. Musiałam nacieszyć się tylko jogurcikiem. Eh. Szkoda. Siedziałam na łóżku i tak myśląc postanowiłam...

______________________________

No i mamy rozdział 3 :D 


Mam nadzieję, że się podoba ;D


Pisałam go 3 dni, ale za to 4 już jest gotowy :3


CZYTASZ=KOMENTUJESZ.


Myślę, że sie podoba ;P

środa, 10 kwietnia 2013

"Ostrze działało jak narkotyk" 2#



Przeczytaj Notkę pod rozdziałem !!

______________________



Nie spodziewałam się po niej takiego zachowania. Ani po mamie, ani po cioci... Zranili mnie już na całe życie, które z resztą teraz legło w gruzach. Siedziałam tak chyba z 3 godz. myśląc nad moim życiem. Nagle przypomniałam sobie, że w mojej szafce nocnej mam żyletkę. Wyjęłam ją i przez 5 min. trzymałam, patrząc na nią. Zdecydowałam. Przyłożyłam ostrze do żył i lekko przejechałam. Bolało jak skurwysyn, ale na jednej ranie nie poprzestałam. Cięłam po kolei swoje ciało. Wiedziałam, że robię źle, ale moje życie nie miało sensu. Położyłam się na podłodze. Ostrze działało jak narkotyk. Chciałam więcej i więcej. Wtedy nie myślałam już o problemach. Może po każdej wypływającej ze mnie kropli krwi, moje problemy znikały ? Zaraz zemdlałam ...

                                                               *Oczami Amy*



Alice długo nie schodziła z góry. Wiedziałam już co się stało, ale nie spodziewałam się, że ona źle zareaguje. Okej dowiedziała się, że przez całe życie była oszukiwana, ale z drugiej strony była siostrą HARRY'EGO STYLESA. Takie ciachoo... Amy ! Opanuj się ! Nie lubisz ich. Nie mogę siebie oszukiwać. Uwielbiam tą 5 idiotów. Zaniepokoiłam się, bo dziewczyna już przeszło 3 h. siedziała na górze ! Postanowiłam z nią porozmawiać. Lekko wstałam z sofy i udałam się do pokoju Alice, który znajdował się na piętrze. Zapukałam - Nic. Drugi raz - po raz drugi nic. Postanowiłam wejść, bo brałam pod uwagę, że Alice po prostu poszła spać. Otworzyła ostrożnie drzwi i ....


- Mamo ! - Wydarłam się ze łzami. Alice leżała na podłodze, w kałuży krwi. Podbiegłam i zaczęłam nią trząść. Nic. Mama wparowała do pokoju. Była w szoku.


- Co ty kurwa tak stoisz! Dzwoń po karetkę - krzyknęłam przez łzy. Byłam mocno przywiązana do tej niby miłej dziewczynki. Mama czym prędzej złapała za telefon. Krzyczałam do Alice, ale to nic nie dawało. Jej powieki wciąż trwały bez ruchu. Zaraz przyjechała karetka. To działo się za szybko. Nie pozwolili mi jechać, ale mama pojechała. Jak ta idiotka mogła tak postąpić. Zachowała sie jak ... Gówniara? Usiadłam w kuchni przy wyspie i przeglądałam nasz stary album. Teraz zebrało mi się dopiero na refleksje ? Boże Amy ! Ogar! Widziałam trochę już zniszczone zdjęcia, na których ja i Alice bawiłyśmy się w agentki. Uśmiechnęłam się automatycznie. Dlaczego taki pech musiał spotkać moją rodzinę ? Było około 23:00 Gdy usnęłam na blacie w kuchni. Obudziły mnie dziwne wibrację. Wstałam nie ogarniając sytuacji. Wyjęłam telefon i zobaczyłam, że dzwoni do mnie mama.
Ja(J) Mama(M)
J- Halo.
M- Spałaś ?

J- Mamo, jest 02:00, ja dzisiaj jeszcze idę na zajęcia. Musiałam się na trochę położyć. Jak z Alice ?
M- Właśnie ja w tej sprawie. Amy z każdą sekundą jest coraz gorzej, a dziewczyna teraz już nawet zaczyna nie reagować na wstrząsy...
J- Mamo ! Nie myśl tak ! Ona jest silna !Da rade !
M - Wierzę. Nie uwierzysz kto koło mnie czeka. Anne. Jak ona mogła tu przyjść ? Ale fakt pogadałyśmy i decyzja podjęta. Jeżeli Alice już wiem, musi zaakceptować nową mamę, dlatego musi się wyprowadzić.
J- Spójrz co ty gadasz ?! Ona tego nie przeżyje !
M- Amy...
J- Nie mamo. Przemyśl to. Cześć.
Rzuciłam oschle i się rozłączyłam. Nie dziwię się, że się pocięła. Sama bym to zrobiła. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. O tak było mi tego trzeba. Wyszłam w mojej, nieco za luźnej piżamie. Poszłam do siebie i usnęłam. Obudziłam się o 04:43, bo nie mogłam za bardzo spać. Podniosłam telefon i zauważyłam, że mam sms. Był od mamy.

"Skarbie, nie bądź na mnie zła. Alice przeżyła. Teraz leży przypięta do tych wszystkich urządzeń ... Możesz przyjechać. Czekam. Mama"



Wiedziałam, ona jest silna. Pobiegłam szybko się ubrałam. Zbiegłam na duł i zamówiłam taksówkę. Jeszcze się uczesałam. Taksówka dość szybko przyjechała. Wybiegłam i powiedziałam kierowcy gdzie ma się udać. Po jakiś 15 min. dojechałam. Wbiegłam do szpitala.

- Alice Bloom. Gdzie leży ? - zapytałam szybko.
- Nie moge osobą 3 udzielać informacji - powiedziała babka zza lady.
- Niech pani mi powie, dopóki jestem jeszcze spokojna ! - krzyknęłam.
- Ona może wejść. - usłyszałam głos zza siebie. Odwróciłam się i zobaczyłam mamę niosącą herbatę.
- Chodź za mną. - powiedziała rodzicielka i za chwilę byłyśmy przed salą Alice. Bałam sie wejść, ale to zrobiłam. Usiadłam na starym, niebieskim, plastikowym krzesełku i złapałam ją za zdrową rękę. 
- Alice, proszę cię, obudź się. - powiedziałam po cichu.
- Co jest ..? 
                                                                 *Oczami Alice*

Poczułam ból i się obudziłam z niekończącego się snu. Było ciemnawo, ale i tak wiedziałam, że nie jestem w domu. Odkręciłam głowę i zobaczyłam Amy. Płakała. Zaczęłam się rozglądać, ale nie mogłam skojarzyć gdzie jestem.
- Co jest ? - spytałam. Amy lekko drgnęła i się uśmiechnęła. Chciałam ja przytulić, ale dopiero teraz zauważyłam, że jedna moja ręka jest w bandażach, a do mnie przyczepione są różne kable.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Nigdy mi więcej tak nie rób - powiedziała cicho dziewczyna.
- Powiedz mi gdzie ja jestem ? - zapytałam.
- Jesteś w szpitalu, pojebańcu. Cięłaś się ! - krzyknęła, ale po cichu. Dopiero teraz skojarzyłam wydarzenia z poprzedniego wieczoru. Do sali weszła oba mi kobieta. Poprosiłam, aby Amy wyszła i sama usiadła na jej miejscu.
- Alice, wiem, że nie wiesz kim ja jestem, ale zrozum to co powiem będzie bardzo ważne. - powiedziała.
- Wiem kim PANI jest. Anne Cox. Niestety. - podkreśliłam słowo "Pani".
- Alice. Przepraszam. - powiedziała po cichu łapiąc mnie za rękę.
- Jedno gówniane "przepraszam" nie naprawi 18 lat! - krzyknęłam.
- Alice. Chcę, żebyś ze mną zamieszkała. Abyśmy mogły sie lepiej poznać. - odpowiedziała jeszcze ciszej.
- Zrujnowałaś mi całe życie. Oddałaś mnie do domu dziecka. A teraz ni stąd ni zowąd pojawiasz się w moim życiu i je niszczysz - krzyknęłam resztkami sił.
- Kochanie, zamieszkaj proszę cię. Jeżeli nie będzie ci coś pasować wrócisz do Meg. - mruknęła. Do sali weszła ciocia, która dziwo pomagała mnie ubłagać. Zgodziłam się, bo nie miałam innego wyboru. Przez te 4 dni, kiedy siedziałam w szpitalu odwiedzało mnie wiele osób. Potem wyszłam i pojechałam jeszcze do siebie. Spakowałam się i ruszyłam w stronę auta, którym przyjechała po mnie PANI COX. Jechałyśmy w zupełnej ciszy. Obiecałam, że będę odwiedzać Amy i Kate. No i oczywiście Meg. Podjechałyśmy pod wieeelki dom. TO można nazwać domem ?
- Gdzie jesteśmy ? - zapytałam.
- Jesteśmy u chłopaków. Ja z mężem musimy wyjechać w delegację. Będziesz na razie mieszkać u nich. - odpowiedziała ze spokojem. Ma już u mnie wielkiego minusa!...

                            ______________________________________







Jak wam się podobają dalsze losy Alice ?


Mi nie za bardzo ;/...


Posty będą dodawane baaardzo rzadko,


gdyż mam karę na kompa


za moje słabe oceny.


Ale myślę, że się nie obrazicie ;*



~Zuzaa :D

czwartek, 4 kwietnia 2013

Zaśpiewaj coś 1#

Dzisiaj wstałam wcześnie bo o 06:30. Do szkoły miałam na 10:00. Byłam tam przewodniczącą, ale szczerze ? Strasznie się dziwiłam, że nią byłam, bo gabinet dyrektora odwiedzałam częściej niż moją klasę. Zlazłam powoli z łóżka i podeszłam do szafy. Ubrałam się TAK, bardziej na galowo, bo miałam przemówienie na jakimś występie w szkole. Zeszłam powoli na dół do kuchni, gdzie ciocia, sorry Meg (bo ciocia kazała tak na siebie mówić) smażyła naleśniki. Co mnie strasznie zdziwiło, bo żeby aż tak rano.
- Czeeeeść ! - krzyknęłam.
- Ciszej, obudzisz lokatorów.- powiedziała z drobnym uśmieszkiem.
- Lokatorów? Kto raczył przybyć do naszej komnaty tajemnic? - zaśmiałam się, biorąc naleśnika do ręki.
- To Paul. Tylko błagam, nie pesz się do niego. Proooszę. - Powiedziała Meg, ciągnąc słowo "proszę".
- No, to się okaże. - Powiedziałam ruszając prześmiesznie brwiami, przez co Meg zaczęła się masakrycznie śmiać. 
- A ty co się tak wystroiłaś ? - zapytała.
- Otóż, mamy dzisiaj jakiś występ w szkole i niestety.... Muszę gadać. - westchnęłam.
- Poradzisz sobie. To już ostatni rok - uśmiechnęła się. Położyła kolejną porcję placków na talerz, lecz ja już byłam pełna. Poszłam szybko na górę i zadzwoniłam do Alex. 
*rozmowa*

Ja- Czeeeść!
A.- Ooo. No siema.
Ja- Idziesz dzisiaj ze mną na lody ?
A. - Pewnie ! Kiedy ?
Ja- Teraz ! Podjadę po ciebie.
A. - Spoko. Narka.
JA. - Papa.

*koniec  rozmowy*

Po tej rozmowie zbiegłam na dół i wzięłam kluczyki od samochodu. Powiedziałam tylko, że wychodzę i wybiegłam. Wsiadłam do auta. Za jakieś 10 min. byłam pod domem Alex. Ona też szybko wybiegła i obie ruszyłyśmy do lodziarni. Ja zamówiłam loda truskawkowego, a Alex waniliowego. Gdy podchodziłam do stolika, jakiś gościu w okularach przeciwsłonecznych na mnie wpadł, wylewając na mój szkolny strój sok.
- Kurwa! - krzyknęłam.
- Przepraszam, nie chciałem. - powiedział.
- Taa... Dobra odejdź. - powiedziałam nieźle wkurzona, bo teraz musiałam się przebrać. 
- Naprawdę nie chciałem. Muszę ci to teraz wynagrodzić ... Co powiesz na wspólny posiłek ? - zapytał.
-Ja jebie. Nie umawiam się z nieznajomymi facetami ... w ogóle ci nie znam ! - powiedziałam. Dopiero teraz spostrzegłam, że gapi się na nas od pewnego czasu jakaś dziewczyna w aucie.
- No weź. Nie mam dużo czasu. - szybko odpowiedział.
- A ja przez ciebie muszę się przebrać, bo to był strój do szkoły ! - krzyknęłam.
- Y.. Chodzisz do szkoły ?
- Niestety. A teraz odejdź, bo idę do stolika - westchnęłam.Chłopak mi ustąpił, a ja postanowiłam się uspokoić. Ciągle w myśli powtarzałam " Uspokój się Alice, będzie dobrze". Wreszcie postanowiłam zasmakować smak lodów truskawkowych. Po miłym czasie spędzonym z Alex postanowiłam się przebrać, bo przez tego palanta byłam cała mokra. Szybko zmieniłam ciuchy i pojechałyśmy z Alex do szkoły. Już na 1 godzinie lekcyjnej były próby, na których niestety musiałam być. Wreszcie na 3 godz. lekcyjnej był występ. Opowiadał on o bezpieczeństwie w wakacje ale ... Po co do jasnej cholery jakaś nudna gadka w liceum o wakacjach ? No ale nic. Nadeszła moja kolej przemówienia. Brzmiało to tak:
"
No tak. Zbliżają się wakacje i jako przewodnicząca i 3-klasistka, chciała bym powiedzieć dokładnie to samo. Głównie zwracam się do pierszaków. Ludzie uważajcie naprawdę, bo nie chciała bym aby za rok już na studiach dowiedziała się, że kogoś zabrakło. To by było dla mnie najgorsze ..." 

Powiedziałam i już miałam zejść ze sceny, gdy nagle dyrektorka znów mnie na nią przywołała. 
- Ale... O co chodzi.? - zapytałam.
- Miałaś coś zaśpiewać . - powiedziała. Wybuchłam śmiechem. 
- Że co? Ja nie śpiewam !   - krzyknęłam.
- Oj nie udawaj. Wiemy, że śpiewasz w zespole Crazy Smile. Ale jak sama nie chcesz to ... Chłopaki chodźcie. - krzyknęła. Ale odstawiła szopkę. To jest SZKOŁA, jakby się nieco zapomniała... No ale tak. Dyrektora zawołała tajemniczych "chłopaków" i na scenę weszło pierdolone 1d! Syknęłam tylko coś pod nosem i chciałam zejść ze sceny. Nienawidzę pop'owców!!
- Ej ! A ty gdzie - krzyknęła dyrka.
- Ehhh. Po pierwsze nie śpiewam, po drugie nie będę kurwa głosu zrzynała dla taki idiotów. Popieprzyło panią? - krzyknęłam.
- Bloom ! Do gabinetu. Musimy coś omówić. - powiedziała dyrektorka, ale ja nie dałam za wygraną.
- Ta. Żeby mnie pani zgwałciła? Nigdzie z panią nie idę. - odpowiedziałam. Cała sala w śmiech.
- Bloom.! Wezwę twoich rodziców ! - krzyknęłam. Jak ona mogła ?! Wiedziała doskonale, że ich nie mam. Wygrała. Wybiegłam z sali i pobiegłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i gadałam do siebie "Dlaczego Ja ?!". Z łez wyrwała mnie Alex. 
- Ej. Kocie. Wiesz, że ona nie chciała. - powiedziała dziewczyna i mnie przytuliła. Ja postanowiłam jednak już nie wracać na sale. Poszłam na naszą halę sportową, wzięłam piłkę do ręcznej i zaczęłam sobie grać. Nie widziałam w tym sensu. Nagle na halę wparowała cała sala ludzi ze szkoły. Zamurowało mnie. Pieprzony boys-bendzik też był. Stałam jak wryta w luźnej bluzce sportowej z numerem 9 i krótkich spodenkach. Nie wiedziałam co robić. Zaraz podeszła do mnie pani dyrektor.
- Alice Bloom. - zaczęła - Nie chciałam Cię urazić. Przepraszam. 
- Aha, aha. Pani myśli, że jak zawoła pani całą szkoły i na ich oczach okaże pani skrupulatność to pani wybaczę ? - zapytałam z ironią w głosie.
- Przepraszam. - powiedziała.
- Niech oni wyjdą, bo chce sobie w spokoju zagrać.  - dodałam i skierowałam się w stronę bramki. Usiadłam przy słupku, ale nikt się nie ruszał z miejsca. 
- No co ?! - krzyknęłam na całą halę. Nie uzyskałam odpowiedzi. Nagle na halę wbiegł cały nasz skład ręcznej i przeciwniczki. 
- Co to kurwa jest ?! - zapytałam zdziwiona. 
- Gracie mecz towarzyski- powiedziała dyrektorka. Zdziwiło mnie to. Każdy stał już na swoim miejscu. Ja byłam obrotowym. Mecz się zaczął, a piłka po naszej stronie. Podanie Jess do Alex, Alex do Lily i w końcu Lily domnie i ... GOOL! Cieszyłam się jak głupia. Potem kolejny punkty. Nasz bramkarz był wyjątkowa świetny. Amy broniła super. Wygrałyśmy 24:3. Pierwsza wygrana w sezonie. BRAVO Alice. Po skończonym meczy poszłam do szatni się przebrać  i poszłam do domu. Co prawda lekcje jeszcze miałam, ale za mecz byłam zwolniona. Weszłam do domu i zastała uśmiechniętą od ucha do ucha Meg.
- Cześć. Co ty taka wesoła ? - zapytałam.
- Alice, moja córcia Amy przyjeżdża. Jak ja jej dawno nie widziałam- To fakt. Ja też jej ni widziałam. Amy była w Internacie. Ja jej nie pamiętam i jej tak jakby nie znam. Pamiętam jedynie to, że kiedyś, kiedyś, kiedyś bawiłam się z nią w piaskownicy i więcej jej nie zobaczyłam. Pewnie jest śliczna. Ucieszyłam się z tej wiadomości i poszłam do siebie. Ciocia od wyjazdu córki nie ruszała jej pokoju, nawet do niego nie wchodziła. Ja pobiegłam do siebie i weszłam na tablecie na tt. Nic się tam nie działo. Zeszłam na dół. Zobaczyłam ciocie ,która strasznie się niecierpliwi... Usiadłam w kuchni przy stole i włączyłam w słuchawkach muzykę. Niby już troche czasu mieszkam w Londynie, ale nadal kochałam polskie utwory. Nie, nie disco polo. Rzygam tym. Wolę zwykłą muzykę typu dance. nagle rozległ sie huk otwierających się drzwi i do domu wparowała zdyszana Amy. Ale wyładniała i się zmieniła. 
- Alice. ? Ta Alice ? - Spytała uśmiechnięta.
- Amy ? Cześć ! - Krzyknęłam i przytuliłam dziewczynę. - No leć do swojej mamy powiedziałam. Dziewczyna ma 16 lat, a jest jak dorosła. Ona poszła się rozgościć do siebie do pokoju, a ja poszłam do siebie. Było już późno, więc udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i w za dużej bluzce poszłam spać. Szybko odpłynęłam. Obudziłam się o 9:45. Dzisiaj Sobota więc się wyspałam. Zeszła na dół nie ubierając się. Zobaczyłam, że na lodówce wisi karteczka. 

"Kochanie jestem z Amy u naszej cioci. Obierz pieczarki. Nie długo wrócimy :) "

Wzięłam z lodówki pieczarki i usiadłam na krześle w kuchni. Było zimne, więc obleciał mnie przyjemny, zimny dreszczyk. Dałam sie ponieść wyobraźni. Z myśli wydobył mnie dzwonek do drzwi. Podeszłam w samych majtkach i za dużej koszulce i otworzyłam drzwi. Zamurowało mnie kogo tam spotkałam. Przed moimi drzwiami stał cały zespół One Direction. 
- Soryy, pomyliliśmy domy. - Powiedział Niall.
- Ja nie pomyliłem - dopowiedział Harry - Możemy wejść? - Bez słowa wpuściłam ich do domu i zaprosiłam do kuchni. Ja kończyłam swoją czynność, czyli obieranie pieczarek, a oni rozgościli się. Chyba nawet za bardzo.
- Czego chcecie ? - zapytałam, przerywając niezręczną ciszę. 
- Alice... Ja tutaj przyszedłem w ważnej sprawie. Bardzo ważnej. - powiedział Harry.
- Nie rozumiem. Wiecie jestem trochę zdziwiona. Nie codziennie pod twoimi drzwiami stoi znienawidzony przez ciebie zespół. - odpowiedziałam.
- Alice, nie wiem jak ci to powiedzieć. Tylko nie bądź wredna. - powiedział.
- Ej. Nie znasz mnie, nie wiesz jaka jestem ! - krzyknęłam.
- Znam cie lepiej niż myślisz. Urodziłaś się 7 maja, twój tata zginął w pożarze, a mama ...
- Zamknij się ! - przerwałam mu.
- Ej spokojnie. - powiedział Liam.
- Po co tu przylazłeś ?! - zapytałam.
- To trudne i  możesz tego nie zrozumieć ... Ty jesteś MOJĄ siostrą - powiedział Harry.
- Dobra... Gdzie ukryta kamera ? - zapytałam.
- Nie ma ukrytej kamery ! To jest prawda ! - krzyczał.
- Dobra, wyjdźcie. - powiedziałam. Chłopcy wyszli, a ja ciągle myślałam na tymi słowami. Skończyłam obierać pieczarki i skoczyłam na górę. Włączyłam laptopa. Chciałam trochę pogrzebać o rodzinie Stylesa, chociaż w to nie wierzyłam, że ja mogła bym być ... Bleeee... Usłyszałam ja dziewczyny wróciły do domu. Opowiedziałam wszystko i poszłam do siebie włączyłam słuchawki i siedziałam śpiewając. Postanowiłam jednak zejść na dół, aby coś zjeść. Zatrzymałam się jednak i słyszałam, jak ciocia gada przez telefon.
Ciocia - Anne, nie możesz tak jej wszystkiego mówić.
                             ***
              - Tak wiem, ona jest twoją córką, ale było trzeba nie oddawać jej. Teraz jest szczęśliwa u mnie. Proszę cię.

                             ***
             - Anne ! Powiem jej jutro. Ale nie wysyłaj już tutaj Harry'ego.


Co ?! Co ona powiedziała? Czy ona właśnie teraz potwierdziła wersję chłopaka ?! Po mojej głowie krążyło 1000 pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Zeszłam i podeszłam do cioci z przerażeniem.
- Słyszałaś ? - zapytała. Ja przytaknęłam.
- Czyli muszę ci powiedzieć prawdę. Kochanie, twoi rodzice cię zaadoptowali, a prawdziwą twoją mamą jest Anne Cox. Matka Harry'ego Stylesa.
- Cicho ! - krzyknęłam i ze łzami w oczach zamknęłam sie u siebie w pokoju. Jak oni mogli mi tego nie powiedzieć ? JAK ?! ...

____________________________

No i mamy 1 rozdział
Wiem, że troszeczkę  długi, ale mam nadzieję, że sie podoba.
Proszę o wyrozumiałość.
Jestem amatorką i ...
ZA WSZYSTKIE BŁĘDY, BRAK PRZECINKA ITP.

PRZEPRASZAM ;)

Nie długo następny rozdział :D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ.